Siedem dni w trasie. Słowacja, Ukraina, Rumunia ,Węgry. Jazda z wiatrem i pod wiatr, jazda gdy z nieba lał się ogromny słoneczny żar. Kilkunastokilometrowe podjazdy na rumuńskie przełęcze. Jazda, ciągle do przodu, na rowerach - tak jak kochamy. Prawie osiemset przejechanych kilometrów. Codzienne podróżowanie przez nowe okolice. Spanie w namiocie, tak jak lubimy, przy górskich potokach, w lesie, czy na skraju pola - porostu gdzie się da. Kilkanaście odwiedzonych miejscowości, nowych poznanych miejsc. Odkrycie pięknych zakątków gór, cudowna trasa wzdłuż Cisy. Ten czas, to był czas spełniania naszego marzenia, naszego celu.
Kolejna wyprawa to wynik naszej pasji. Wiemy, że gdy człowiek ma marzenia, ma pasję, jest uparty i konsekwentnie krok po kroku realizuje kolejne cele, może zrobić naprawdę coś bardzo fajnego. Za rok znowu…. gdzieś wyruszymy.